Blog sióstr Sala: Widoki cudowne, jednak nie można było zapomnieć o ściganiu”

58

Sezon 2015 dobiegł już końca. Nie oznacza to jednak, że do  nowego sezonu nic nie będziemy robić. Wprost przeciwnie! Po Skandia Maraton Lang Team w Kwidzyniu miałyśmy dwa tygodnie przerwy, ale już powróciłyśmy do treningów Rozpoczęłyśmy je biegami, a od listopada planujemy poćwiczyć na basen, a nawet spining. Nie ma czasu na łapanie lenia! Dopadła nas sportowa złość za to, że nic dużego nie ugrałyśmy w tym roku. Choć czasy poprawiane były na edycjach, to jednak brakowało nam punktów w generalce do konkurentek.

Zacznijmy od początku. Miesiące zimowe spędziłyśmy na siłowni, potem od marca już rowerek. W Krakowie jest wiele świetnych miejsc do kolarskich treningów. Pierwsza edycja Skandia Maraton Lang Team przypadła na Warszawę. We wspomnieniach z tamtej edycji zapisała się wietrzna pogoda. Miałyśmy wtedy okazję stanąć na starcie z Szefuńciem Sralpe Polska. Imprezie towarzyszyła wspaniała atmosfera, ponieważ nie widzieliśmy się z całą ekipa przez kilka miesięcy i była okazja się spotkać w miłym gronie. Zajęłyśmy tam kolejno 12 i 13 miejsce. Przyszedł czas na Kraków. Jakie wspomnienia? Na pewno pamiętny korek, który tworzył się i tworzył, a nie było miejsca na wymijanie (czasy byłyby lepsze, ale cóż takie życie).  Niestety spacer z rowerem trwał bardzo długo. Dopiero straty mogłyśmy odrabiać po bufecie. Kolejnym startem  dla nas była edycja SMLT w Rzeszowie.

Prawdopodobnie w tym roku dla nas najlepsza edycja. Tam też wskoczyłyśmy do ścisłej „10”. Było upalnie, długie podjazdy i zjazdy. Widoki cudowne, jednak nie można było zapomnieć o ściganiu, bo po to tam pojechałyśmy. Wiedziałyśmy, że jedziemy na jeden z lepszych czasów w tym sezonie i tak też się stało! Na mecie byłyśmy szczęśliwe! Następnie przeniosłyśmy się na północ kraju. Do Gdańska. Z pozoru płaska trasa w praktyce okazała się dobrym sprawdzianem na MTB. Przyszedł wreszcie czas na odpoczynek. Jednak u nas wiąże się to z pracą. Bo trzeba jakoś utrzymać się, kupować sprzęt, ciuchy i inne gadżety by móc się ścigać.

Po przerwie wakacyjnej pojechaliśmy do Dąbrowy Górniczej. Przez pierwszą część jechałyśmy MTB, odcinek wokół jeziora to już szosa i wysokie prędkości. Miejsca, jakie zajęłyśmy to: 10 i 11. Wreszcie nadszedł na ostatni etap, czyli Kwidzyń. Trasa całkiem odmieniona od tej, która była w poprzednich edycjach. Było o wiele ciężej. Prowadziła w większości przez lasy, gdzie było dużo technicznej jazdy.

Nadszedł jednak koniec sezonu! Zajęłyśmy 4 i 5 miejsce w klasyfikacji generalnej. Nie było to jednak to, co chciałyśmy osiągnąć. Motywuje nas to do ciężkiej pracy w okresie zimowym. Mamy nadzieję, że praca jaką wykonamy będzie dla nas odpowiednia. Teraz przyszedł czas na poszukiwaniu sponsorów, którzy pomogli by nam opłacać startowe i akcesoria do rowerów. Mamy nowe stroje, więc chcemy, żeby pojawili się na nich również sponsorzy…