Na swoich terenach

0

W ostatnim tygodniu odbył się wyścig organizowany przez mój klub. Po nieudanym Troyes-Dijon musiałem jeden dzień psychicznie odpocząć, aby nabrać nowych sił na rywalizację. We wtorek i środę poświęciłem się na zrobienie  solidnego treningu, by potem 2 dni móc z czystym i spokojnym sumieniem odpocząć. Na trasie dobrze znanej i często przez mnie przejeżdżanej odbył się sobotni wyścig, czyli GP Enduest. Do przejechania było 140 km i 1600 m przewyższenia górki. Pogoda również znacząco sprzyjała kolarstwu-20 stopni i bijące z nieba słońce. Można więc stwierdzić, że pogoda jak pogoda, ale na wyścig jak najbardziej idealna. Od startu sporo było ataków, ale odjazd dnia uformował się około 25 km, niestety pojechał tam tylko jeden nasz zawodnik. Ja jechałem czujnie w peletonie i czaiłem się na kontre. Znalazłem się w nowej  grupce na około 80 km, był też tam nasz lider, ale niestety grupa była dosyć duża i za bardzo praca się nie układała. Więc nasz lider zorganizował kolejną grupkę, do której niestety nie udało mi się dojechać. Zostałem w ostatecznosci w 6. osobowej grupcę, z której na 30 km do mety zaatakowałem ponownie i w ten sposób dojechałem do mety na miejscu 19. Nasz lider, czyli Bruno Chardon był 11.
W niedzielę przyszła pora na rewanż. Klasyk był rozgrywany w Bellavile sur Meuse, czyli nieopodal pół bitwy z I wojny światowej, czyli Verdun. Tym razem runda miała 15 km i były na niej dwa podjazdy. Pierwszy miał 800 m i około 3 % nachylenia, a drugi miał około 3 km i też między 4 a 5 % nachylenia, na 130 km 1600 m w górę Słoneczko niestety już tak pieknie nie świeciło, jak dnia poprzedniego, ale za to było około 20 stopni. Od startu tempo na podjazdach było bardzo wysokie, a co za tym idzie selekcja była dość spora do momentu, gdy na 3. rundzie uformował się około 16. osobowy odjazd, gdzie był nasz lider czyli Bruno. W peletonie zrobiła się turystyka po tej akcji, więc postanowiłem zaatakować w kolejnej grupce, tym razem 9. osobowej. Praca układała nam się dobrze, ale róznica do pierwszego odjazdu nie spadała oscylowała w granicach 1:20-1;50 niestety nie udało nam się go dogonic. Jedynie dościgliśmy kolarzy, którzy odpadli na ostatniej rundzie, więc finisz rozegrał się o miejsce 12. Finiszowałem na 14. miejscu, bo akurat na kresce dojechaliśmy w trójce ostatnich zawodników, którzy odpadli z czołowej grupki. Bruno zajął miejsce 6. a Jonathan Michler który jest naszym nowym nabytkiem 22 . Jonathan jest byłym wioślarzem, ale w jego jeździe i zaangażowaniu widać, że ma spory kolarski potencjał. Ten tydzień czeka mnie tylko 1. wyścig będzie to kryterium w okolicach Colmar. 100 km na 3 km rundach z niewielkimi podjazdami. A już 13. kwietnia czeka mnie kolejny ważny klasyk w Dijon.
Mateusz

Comments are closed.