Przymus trenowania-słów kilka od szosowej Pani

0

Chcielibyśmy zachęcić Was do lektury pewnej blogerki. “Szosowa” Pani bardziej znana jako “greten” prowadzi w swój blog pod adresem http://szosa.blog.pl/ Można znaleźć na nim porady związane z trenowaniem, jak i wiele wspomnień kolarskich. Tymczasem polecamy jej wpis blogowy…

W sobotę, całkiem niedaleko południa (była już prawie 11:00) Moja Ulubiona Kobieta z Fotograficznym ADHD wyrwała mnie telefonicznie z objęć Morfeusza. Gwoli prawdy – napiszę to, a co (!), wszak, choć nie wyglądam, kobieta z krwi i kości jestem – tkwiłam akurat w wyimaginowanych męskich ramionach, ale wcale nie należały one do boga marzeń sennych, a tym bardziej Greka.

Przymus trenowania - greten - szosa jest kobietą

Ulubiona zadziwiła się nie mniej ode mnie, że jeszcze błogo zalegam, wciąż nie zwlokszy zwłok z pieleszy.

Większa połowa znanej mi kolarskiej braci o tej porze jeśli już nie kończy, to jest co najmniej w połowie sobotniego treningu! Mniejsza połowa właśnie zakończyła trenowanie. Kto zalega w pościeli?! Ten, komu nie przyświeca jedynie słuszne hasło: ‚dzień bez treningu to dzień stracony’. I inne w tym tonie.

Czyli, jednym słowem, a właściwe dwoma: terror jakiś!

Choć śniegu nie ma za oknem, choć mróz nie ozdabia szyb fikuśnymi malunkami, choć surowe zadymki nie zawodzą żałośnie w szparach okiennych, nie wdzierają się lodowatym szturmem przez pochopnie uchylony lufcik, to przecież jest jednak zima. Unoszący się na łąkach, polach i w lasach zapach wiosny jest tak samo złudny, jak śpiew syren. Rzekomo zapowiada coraz dłuższe i cieplejsze dni, ale nie ma jeszcze nawet połowy stycznia. Cieplej będzie, ale może dopiero w maju…więcej informacji można przeczytać na blogu autorki, czyli greten, a dokładniej tutaj

Comments are closed.