Kto się nie boi Żądła Szerszenia?

0

Pierwsza, 10-osobowa grupa zawodników wyjedzie na trasę 9. edycji Żądła Szerszenia w sobotę, 25 kwietnia o godzinie 8:00 rano. W sumie z dystansami 85 km i 150 km mierzyć się będzie ponad 800 kolarzy-amatorów. Jedni, głodni zwycięstw na miarę Michała Kwiatkowskiego czy Maćka Paterskiego. Inni, przełamujący własne bariery i ograniczenia.

 

W tegorocznym Żądle organizatorzy postawili na nieznaczną modyfikację dobrze znanej z poprzednich edycji trasy. Przeprowadzą więc uczestników, niczym w wiosennych klasykach, przez co najmniej trzy króciutkie sekcje z nawierzchnią brukowaną (w Prusicach, Sułowie i Skotnikach). W zamian ominęli odcinki naprawdę kiepskiego asfaltu. Na stan nawierzchni uczestnicy nie powinni więc narzekać.

 

Podobnie jak na piękne widoki, bo trasy Żądła prowadzą przez najbardziej urokliwe zakątki powiatów trzebnickiego, milickiego i wrocławskiego. Kolarze przejeżdżają m.in. pomiędzy rozległymi połaciami pól, na których o tej porze roku żółto kwietnie rzepak. Trzeba tylko choć na chwilę oderwać wzrok od przedniej oponki…

foto. Julia Wołodźko
foto. Julia Wołodźko

Premia górska na Prababce

 

Trasę Żądła Szerszenia urozmaicają również niewielkie, ale miejscami wymagające wzniesienia Wzgórz Trzebnickich. Na dystansie 150 km suma przewyższeń wynosi prawie kilometr.

 

Największą sławą, trudno powiedzieć, czy złą, cieszy się krótka sztajfa między Radłowem a Skotnikami, którą organizatorzy ochrzcili, w nawiązaniu do czeskiego Pradziada, Prababką. Podjazd ma zaledwie 350 metrów długości, ale średnie nachylenie wynosi 14 proc. No i w nogach jest już ponad 100 km ścigania, gdy przychodzi się nań wdrapać. Wielu nie podejmuje wyzwania i woli podejść, a pod tymi, którzy podjeżdżają gną się koła i ramy rowerów.

 

Uwaga dla piechurów. Prababka jest ulubionym miejscem czających się z aparatami fotografów, czyhających na spektakularne ujęcie. Warto więc przypomnieć sobie maksymę, zgodnie z którą „ból przemija, a skutki rezygnacji pozostają”. Bywa, że w postaci zdjęcia w pomaratonowej galerii na stronie organizatora.

 

Tradycją stało się, że na szycie Prababki mierzony jest czas wjazdu, a wyniki premii górskiej podlegają osobnej klasyfikacji. Rok temu zaledwie 42,51 sekundy zajęło Zbigniewowi Gucwie pokonanie słynnej sztajfy. Wygrał również w generalce na dystansie 150 km osiągając czas 3:46:38. Wśród kobiet najszybsza była Joanna Liczner. Na mini triumfowali Olimpia Wojtyło i jej mąż, Michał.

 

Kto najszybciej poradzi sobie z trasą Żądła Szerszenia w tym roku? Zbyszek Gucwa nie kryje apetytu na dublet, ale pretendentów do tytułu Nieustraszonego Pogromcy Żądła Szerszenia jest wielu. Trudno się więc dziwić, że już kilka dni po otwarciu zapisów lista uczestników, a przewidziano ich 800, była pełna.

 

Kto wróci do domu z Żądłem, a kto tylko użądlony, przekonamy się w najbliższą sobotę, 25 kwietnia w Trzebnicy.

foto. Julia Wołodźko
foto. Julia Wołodźko

 

Zbigniew Gucwa, założyciel Gucwa Velo Trainer (GVT), zawodnik, ubiegłoroczny zwycięzca Żądła Szerszenia:

Generalnie nie lubię konwencji Supermaratonów Szosowych, ponieważ nie odpowiada mi start w małych grupkach. Jestem jednak realistą i wiem, że inna formuła wyścigu, czyli start wspólny, z wielu względów nie jest możliwy do przeprowadzenia. Dlatego mimo wszystko z przyjemnością stanę po raz trzeci na starcie Żądła. A ponieważ nie przywykłem do spokojnej jazdy podczas wyścigu, tym razem również postaram się powalczyć o zwycięstwo.

Trasa bardzo mi się podoba. Druga jej część jest znacznie cięższa od pierwszej i tu każdy może polegać już tylko na sobie oraz swoich umiejętnościach. Nie wystarczy umieć się wieźć na kole. W zeszłym roku podczas wyścigu często, gdy dochodziłem trenowanych przez siebie zawodników, zwalniałem i starałem się chociaż na chwilę pozwolić im odpocząć na własnym kole. Czasami nawet ich podpychałem. Później na rożnych forach całkowicie odwrócono sytuację i zrobiono ze mnie oszusta… Dlatego w tym roku zamontuję sobie kamerę na kierownicy i postaram się nagrać cały wyścig. Każdy będzie mógł zobaczyć, jak było.

Moje przygotowania? Obecnie trenuję około 1-3 razy w tygodniu na rowerze, dosyć dużo biegam i pływam, więc sam jestem ciekaw, jak zachowa się mój organizm powyżej 100 km, gdy skończy się świeżość. Ale będę oczywiście walczył do końca.

 

 

Fot. Julia Wołodźko / Wrocławska Gazeta Kolarska

Kolarsko.com sprawuje patronat medialny nad Supermaratonami Szosowymi