Trening w czasach zarazy [Blog Kwiatosza]

15

Sezonu na horyzoncie jeszcze nie widać.

W zasadzie to nie wiadomo kiedy i czy w ogóle się zacznie.

Powiem Wam jak ja sobie radzę w tych czasach.

Zimę potrenowałem bardzo solidnie, km sporo zrobiłem po 2-ie,3, 4 h.

Zacząłem już nawet trenować treningi siłowe, ale w sumie je przerwałem i wróciłem do treningów długich.

Nie widać sezonu, wiec zostały mi „free ride”. Oczywiście z zastosowaniem odpowiedniego tempa. Od momentu wprowadzenia pierwszego z zakazów trenowałem cały czas na dworze. Maksymalnie z jednym kumplem.

Wiem powiecie ze promuje się ride sole itp . Owszem, jest to dobra opcja, ale moim zdaniem nie jest to opcja bezpieczna gdy na drogach często jest pusto.

Tak jest po prostu bezpieczniej.

W razie jakiegoś problemu zawsze ktoś pomoże

Jeśli trenuje sam to staram się trenować ciut bliżej domu.

Wiele osób trenuje na zwifcie. Do mnie nie przemawia trenowanie w domu jeśli na dworze jest ciepło, po blisko 20 stopni. Potem rząd wprowadził kolejne restrykcje.

Tutaj niestety pozostała jazda solo i dobre przygotowanie w odpowiednie materiały w telefonie na wypadek kontroli policji, bo takowe w kraju się zdarzały. Ja miałem tylko 1, skończyło się na pouczeniu. Na szczęście można trenować już bardziej na luzie, ale max w dwie osoby w odpowiednich dystansach miedzy sobą więc dalej ładuje „km” na moich ulubionych trasach, których to mam bardzo dużo.