Wywiad z Sylwią Kapustą-Szydłak

1

Wywiad z zawodniczką włoskiej ekipy Vaiano – Fondriest Sylwią Kapustą-Szydłak przeprowadzał Tomasz Tuszyński. 

SK1

T.T:Przedstaw nam w kilku słowach swoją sylwetkę.

Jak zaczęła się Twoja kolarska przygoda?

S.K: Zaczęłam od MTB za namową kolegów, choć na rowerze jeździłam od dzieciństwa. W kolarstwie górskim dość szybko zaczęłam stawać na podium, a za szosą wówczas nie przepadałam, wydawała mi się nudna. Jednak, gdy wystartowałam pierwszy raz na Górskich Mistrzostwach Polski w kolarstwie szosowym w 2006 roku to zmieniłam zdanie, pewnie dlatego, że zdobyłam tam brązowy medal, ustępując wówczas M. Włoszczowskiej i P. Brzeźnej.  Później spróbowałam nieco wyścigów szosowych w Polsce i za granicą ścigając się w barwach Pol-Aqua oraz kadry narodowej pod okiem trenera i ex kolarza Kazimierza Stafieja. Wtedy na dobre polubiłam szosę i czerpałam frajdę z każdego treningu i  wyścigu. Również wówczas miałam swoje dobre wyścigi m.in. we Francji, gdzie byłam wielokrotnie w pierwszej „10”. Pod koniec sezonu 2009, który spędziłam głównie w MTB (bo grupa Pol-Aqua została rozwiązana), podjęłam decyzję, że chcę się ścigać w grupie zagranicznej, bo tylko w ten  sposób mogłam się dalej rozwijać. Rozesłałam swoje CV do różnych grup, no i na szczęście się udało. Swój pierwszy zagraniczny kontrakt podpisałam z włoską grupą Safi Pasta Zara Manhattan na rok 2010 i właśnie wtedy wszystko się zaczęło…

T.T: Jak wyglądały Twoje przygotowania do sezonu i jak minęły pierwsze starty?

S.K: Przygotowania do sezonu miałam mocno zaburzone i opóźnione, ze względu na wypadek samochodowy podczas treningu, wskutek czego miałam złamaną panewkę stawu biodrowego i 2 miesiące nie trenowałam. Później od stycznia zaczęłam, jednak bardzo delikatnie, bo kość jeszcze nie była do końca  zrośnięta. Pierwsze starty były bardzo słabe, nie mogłam ukończyć żadnego wyścigu, jednak ostatnio jest coraz lepiej, w miniony weekend ścigałam się we włoskim Montignoso. Wyścig ten zaliczam jako dobre wejście w sezon 2014. Dobrze się czułam,  wiem też nad czym pracować, a 8 miejsce, jakie w nim zajęłam obecnie mnie zadowala i cieszy:)

T.T: Jakie są Twoje plany na ten sezon?

S.K: Plan mam jeden: pościgać się ten sezon z czystą przyjemnością i najlepiej jak potrafię!

T.T: Co uważasz za swój największy sukces?

S.K: Powrót do ścigania w 2014 roku, wywalczone miejsce dla Polski na Igrzyska Olimpijskie Londyn 2012, a z wyników sportowych:  podium na Giro d’Italia 2011 oraz w klasyfikacji generalnej 8 miejsce.

T.T: Jak wygląda Twój standardowy dzień treningowy?

S.K: Rano ćwiczenia i delikatne rozciąganie. Około godziny 8 śniadanie, a o godz.10 trening (średnio3-4h). Potem obiad i drzemka ok. 1h w zależności od treningu jaki miałam. Później spacer, Internet, dobra książka czy miłe towarzystwo. Miedzy 19-19.30 kolacja, wspólny czas spędzony z dziewczynami. Wieczorem długi stretching i ok. 22-23 leżę już w łóżku .

 

T.T: Wolisz treningi grupowe, czy wyłącznie indywidualne?

S.K: Wszystko zależy od tego co mam do zrobienia. Jeśli mam konkretną pracę do wykonania, a zazwyczaj tak mam to wolę indywidualnie, bo się nie rozpraszam i jestem w stanie wykonać daną jednostkę treningową skuteczniej. Natomiast gdy mam luźny dzień, typu przejażdżkę to cenię sobie dobre towarzystwo i pogaduszki 🙂

T.T: Czy masz swoje hobby poza kolarskie? Jak łączysz życie prywatne z kolarstwem, czy nie narzekasz na brak czasu, ze względu na wzmożone treningi?

S.K: Tak naprawdę to właśnie mało czasu jest na dodatkowe hobby, żeby można je rozwijać, choć w moim przypadku jest to poniekąd zdrowe żywienie, ćwiczenia i w sumie wszystko co sprzyja i pomoga mi dobrze czuć się na rowerze i poza nim, więc nie narzekam, bo lubię to co robię. Natomiast tak całkiem poza kolarskie hobby to czytanie dobrych książek i szkicowanie, które jakiś  czas temu zaprzestałam, ale myślę wrócić jeszcze do tego. Rodzinę, przyjaciół niestety jednak mam daleko od siebie, a w szczególności męża, bo jednak odległość 1400km robi swoje, ale staram się nie myśleć o tym w ten sposób i skupić na tym, żeby się wspierać wzajemnie, cieszyć z nimi ich szczęściem, a w myślach snuję plany na jesień, na spędzanie wspólnego czasu z mężem, prace w ogrodzie, zabawy z moim psiakiem i porządki w domu.  

T.T:  Jakie stosujesz diety, oraz co polecasz zawodnikom do stosowania w swoim jadłospisie przed startami?

S.K: Tak naprawdę to nie chciałabym tu mówić o konkretach, ponieważ uważam, że nie każdemu to samo służy, bo każdy z nas jest inny i powinien sam poszukać, odnaleźć najbardziej odpowiednią dietę dla siebie. Ja staram się porostu zdrowo odżywiać i wybierać produkty naturalne, najwyższej jakości. Bez żadnych konserwantów, ulepszaczy itd.. Oczywiście czasami jest ciężko to pogodzić, szczególnie gdy jest się w rozjazdach, jednak na co dzień mam wpływ na to co jem, więc wybieram nie przetworzone produkty, aby utrzymać równowagę kwasowo-zasadową i nie mieć zbyt dużych skoków cukru, wówczas czuję się bardzo dobrze, pełna energii, lekka i silna.SK2

T.T:  Jak oceniasz atmosferę we włoskiej ekipie? Uważasz, że lepiej się ścigać w Polsce, czy za granicą?

S.K: W grupie czuję się dobrze, jest dość rodzinna atmosfera, więc nie odczuwa się nadmiernej presji. Organizacyjnie jednak mogłoby być nieco lepiej, ale w każdej grupie są zawsze jakieś plusy i minusy, więc nie narzekam. A co do samego ścigania to zdecydowanie uważam, iż na chwilę obecną lepiej jest się ścigać za granicą, bo poziom jest nieporównywalnie wyższy, trasy znacznie cięższe i przede wszystkim dłuższe, no i co najważniejsze jest większa szansa rozwoju i zasmakowania prawdziwego kolarstwa.

T.T: Co planujesz robić po zakończeniu kariery kolarskiej, czy snułaś już plany  na ten temat?

S.K: Jasne, że snułam i to nie raz… ale niech to na razie pozostanie moją słodką tajemnicą 😉

T.T: Dziękuję za rozmowę