Uchwyty rowerowe od Hamy

0

Test uchwytów rowerowych HAMA

Rzadko przewożę cokolwiek na kierownicy. Głównie ze względu na to, że przy jakimkolwiek upadku, zderzeniu z asfaltem jest prawdopodobieństwo, że po prostu coś rozwalę. Z takich rozwiązań jak przewożenie czegokolwiek na kierownicy podczas jazdy korzysta się głównie podczas przejażdżki, luźnego tripa czy po prostu treningu. Bo jak wiadomo nie przewozi się telefonu w uchwycie rowerowym podczas ścigania. Nawet jeśli miałby być on mega stabilny.

Tym razem jednak podjąłem się sprawdzeniu dwóch uchwytów rowerowych montowanych na kierownicy. Oba pochodzą od producenta znanej niemieckiej marki, która słynie głównie z akcesoriów fotograficznych, w tym toreb do kamer oraz aparatów.

Obecnie na rynku mamy uchwyty rowerowe, które różnią się nieco swoją budową. Spotkamy zarówno te, które są montowane na kierownicy i ściskane za pomocą śruby, elastyczne jak i zamykane czyli wodoszczelne pokrowce.

Pierwszy z uchwytów na telefon, o którym chcę dzisiaj wspomnieć to model pasujący do telefonu o szerokości 5 – 9cm, który jak widać na załączonym obrazku został wykonany w kolorze czarnym. Swoim wyglądem przypomina trochę pajęczynkę do której przypinamy nasz telefon i to już powinno zagwarantować nam, że nie spadanie podczas samej jazdy.

Jak wiadomo z reguły takie rozwiązania chronią przed wypadnięciem, wysunięciem i generalnie jakimkolwiek wyślizgiem.

Nad jego wyglądem nie ma się co więcej rozpisywać. Zresztą sami zobaczcie:

Mocowanie uchwytu:

Tutaj rozwiązanie jest bardzo proste. Jako, że jest to uchwyt montowany na kierownicy (o średnicy do 30mm) to montuje się go za pomocą zacisku oraz dostarczonej do zestawu śruby blokującej.

I w zasadzie może on być na stałe zamontowany, bo samo jego podpinanie i odpinanie za każdym razem stanie się problematyczne.

Mocowanie telefonu jest równie proste, krawędzie górne oraz dolne zaczepia się o gumowe obejmy na rogach telefonu, a z boku wciskamy wysunięty przycisk, który rozszerza nam ramiona uchwytu i pozwala do jego ustawienie do wymaganej szerokości, no i przede wszystkim lepszego, czyli w tym wypadku stabilnego i wytrzymałego ustawienia telefonu.

Bo przecież chodzi o trzy najważniejsze ABY w przypadku uchwytu rowerowego:

  • Aby telefon stabilnie w nim siedział i się nie wyślizgnął

  • Aby można było dotknąć ekranu i ewentualnie ustawić nawigację

  • Aby był wytrzymały i nie spadł wraz z telefonem. Ale to tyczy się też tego pierwszego

 

Obroty telefonu

To co jest równie istotne, to fakt, że smartfonem, który zamontujemy w uchwycie możemy w zasadzie obracać o 360° oraz regulować kąt jego nachylenia. Czyli pozwala nam to np. na ułożenie zarówno poziome jak i pionowe telefonu i ustawienie nawigacji, strawy, ewentualne szybkie wyjęcie i cyknięcie fotki na insta. Jego kręceniem umożliwia nam przede wszystkim zamontowane w nim pokrętło (wiem, masło maślane, ale tak jest) w postaci przegubu kulowego.

Stąd też jadąc w trasę możemy obrócić telefon w taki sposób aby wybrana pozycja była dla nas odpowiednio widoczna. A sam telefon ustawiany w uchwycie za pomocą wspomnianych ramion, nazywanych też szczękami zaciskowymi. Teoretycznie jest to fajne rozwiązanie jeśli jedziemy po płaskim, równym terenie. No i tak też na początku myślałem powiem Wam.

Wyobraź sobie prostą trasę. Powiedzmy, że z Dąbrowy na Ogrodzieniec. Taka wiesz, luźna łyda. Łąki, pola, lasy. No romantico. Całość była po płaskim, praktycznie równym terenie. Telefonem nie trzepało, nie wysuwał się, siedział cały czas równo w uchwycie, a mocowanie ani drgnęło. Znaczy się sprawdza się okej. Bo co takiego jest najważniejsze w tym? Ano to, że można sobie go obrócić i nie wypadnie, bo chroni go wspomniana pajęczynka, czyli elastyczna guma, która obejmuje rogi z obu stron ekranu.

W terenie było podobnie. Najważniejsze w tym jest to, że telefon się nie wysuwał, a uchwyt był na tyle dobre skręcony, że nie objeżdżał na kierownicy.

Gleby nie zaliczyłem, więc nie powiem Wam jak wygląda sprawa przy upadku. Ale tutaj sami się domyślicie, że wtedy bywa różnie…

Najważniejsze plusy tego uchwytu:

  • Pasuje do urządzeń o szerokości z przedziału 5 – 9 cm (Licząc całość obudowy)

  • Elastyczny pająk, który zabezpiecza rogi ekranu przed wysunięciem. Rzadko spotykane, a fajna opcja

  • Łatwe zdejmowanie telefonu do cyknięcia selfie, odebrania połączenia

  • Można obracać telefonem o 360° oraz regulować kąt jego nachylenia

  • Możliwość mocowania smartfona, który są umieszczony w etui np. gumowym pokrowcu

Minusy:

  • Nie jest zabezpieczony przed deszczem

Przejdźmy zatem do drugiego modelu.

Tym razem mamy do czynienia z uchwytem o modelu pasujący do telefonów 6-8 cm.

Podobnie jak jego poprzednik z dzisiejszego materiału został on również zaprojektowany w kolorze czarnym. Moim zdaniem, fajnie byłoby wprowadzić kilka opcji kolorystycznych. Jest to mało spotykane, ale w przypadku osób, które używają takiego gadżetu i jeżdżą na rowerze głównie rekreacyjnie zazwyczaj brakuje czegoś wyróżniajacego. No właśnie tego czegoś.

Idźmy dalej.

Montaż uchwytu

Ten model został wykonany w całości z silikonu, co sprawia, że jest on giętki i dużo łatwiej zamontować go na kierownicy (o średnicy 20-35 mm). Telefon, jaki można zamontować na nim to sprzęt o minimalnej 4,7 aż do maksymalnej rozdzielczości 6,5 cala. Czyli jakby nie patrzeć to większość z powszechnie dostępnych smartfonów. Gumowa obejma uchwytu pozwala na stabilne ustawienie smartfonu, zapewniając, że nie wypadnie podczas jazdy ruchliwą drogą.

Najważniejsze plusy tego uchwytu:

  • uniwersalny uchwyt do zamocowania telefonu na kierownicy rowerowej

  • stabilne mocowanie do kierownicy za pomocą regulowanej taśmy

  • wykonany z elastycznego silikonu

  • do kierownic o średnicy z przedziału od 20 do 35 mm

  • wymiary smartfona: 6 – 8 cm / 13 – 15 cm

Minusy:

  • brak możliwości obracania uchwytu, jak to jest w przypadku modelu, gdyż uchwyt mamy na stałe w jednej płaszczyźnie